Jak wiecie, Marcin ma za sobą już jeden samotny rejs – przez Atlantyk.
Posługiwał się wtedy małym GPS-em oceanicznym, który nie zawsze działał. Przez to nasz żeglarz musiał wspomagać się zwykłymi mapami, kompasem, a czasem i.… gwiazdami .
Wyobrażacie sobie coś takiego w XXI wieku?! Sytuacja ta spowodowana była, jak pewnie się domyślacie, budżetem. Obecny stan rzeczy niestety wygląda podobnie, choć chcielibyśmy, by Marcin mógł zaopatrzyć się w sprzęt, który będzie bardziej dokładny i niezawodny – w końcu podróż dookoła świata to duże wyzwanie.
Każdy żeglarz powinien dokładnie wiedzieć, gdzie w danym momencie się znajduje i jak daleko jest od obranego wcześniej kursu. Taka nawigacja powinna mieć także profesjonalny system obsługujący ster (samoster)… Gdyby ktoś miał możliwość – i chęć – wsparcia Marcina w tej kwestii, bylibyśmy bardzo wdzięczni .
Pozostają jeszcze kwestie higieny osobistej oraz toalety, co z pewnością może niektórych interesować. Pozostawiamy je jednak Marcinowi, a chętnych zapraszamy do bezpośredniego kontaktu z nim.